czwartek, 4 grudnia 2008

Historia firmy ATARI

Na podstawie artykułu z Bajtka, 1994r.

Na początku lat siedemdziesiątych przeciętny komputer ważył wiele ton, a najbardziej nawet wyrafinowane gry telewizyjne były tekstowe.
Początki firmy, której komputer masz u siebie w domu, były skromne. Wszystko zaczęło się w 1972 roku w słonecznej Kalifornii. Trzej przyjaciele - Teddy Dabney, Larry Bryan i Nolan Bushnell - widząc panującą na rynku nędzę, rada w radę uradzili stworzyć porządną, komercyjną grę video. Jedyną bowiem do tamtej pory powstałą interaktywną grą komputerową (dla komputera PDM-11) był "SPACE WAR!", napisany w listopadzie 1962 roku w Massachusetts Institute of Technology.

Trzej panowie zdecydowali wyłożyć po sto dolarów tytułem kapitału zakładowego i zaczęli poszukiwać nazwy dla nowego urządzenia. Inspiracji, jak zwykle w takich przypadkach bywa, dostarczył słownik. Podczas jego gorączkowego przeszukiwania Ted Dabney natrafił na słowo, oznaczające "układ linii prostych pomiędzy trzema ciałami niebieskimi". Tego typu nazwa wydała się naszym bohaterom bardzo odpowiednia, toteż zaakceptowali ją bez dłuższych ceregieli. Znalezione słowo brzmiało... "Syzygy".
Wkrótce potem projekt porzucił Larry Bryan i odszedł budować własny biznes. Pozostałej dwójce brakowało pieniędzy, więc dla zdobycia odpowiedniego kapitału założyli wspólnie sklep w mieście Santa Clara.
Niebawem światło dzienne ujrzał rodzaj karmionego bilonem, elektronicznego automatu do gier nazwanego PONG - od zabudowanej w środku gry Nolana Bushnella. Gra polegała na wzajemnym odbijaniu piłeczki przez dwóch graczy - innymi słowy, było to coś w rodzaju ping-ponga. PONG został zainstalowany w okolicznych barach i sklepikach, skąd jednak wkrótce zaczęły napływać informacje, że maszynki masowo się psują. Przy próbach napraw wyszło na jaw, że automaty odmawiają współpracy z powodu... przepełnienia monetami!
Tak więc, pomysł okazał się trafiony, a początek udany, dużo bardziej zresztą, niż debiut budującego wówczas automaty astrologiczne Garry'ego Kildalla - twórcy Digital Research i jej pierwszego wielkiego przeboju: zapomnianego już systemu CP/M.
Po tym sukcesie Dabney i Bushnell doszli do - cokolwiek dziwnego - wniosku, że nazwa "Syzygy" jest bardzo dobra i rozpoczęli starania o prawa do założenia przedsiębiorstwa o tej nazwie. Niestety (?), słowo okazało się być już zastrzeżone, a zajmująca je kompania, mimo zaprzestania działalności, nie wykazywała chęci do odstąpienia uprawnień.

W poszukiwaniu nowej nazwy dla przyszłej firmy Dabney i Bushnell trafili na japońską grę planszową - GO. Spodobała im się zarówno ona sama, jak i występujące w GO japońskie terminy oznaczające poszczególne sytuacje. Zapadła decyzja, aby nazwę firmy wybrać właśnie spośród nich. Powstała tedy lista "ładnych" terminów, spełniających amerykańskie wymagania "sexy name", z której to listy wybrano trzy: Sente - oznaczające przewagę, Atari - równoważnik mata w szachach, Hannę - zawiadamiające o pewnym typie posunięcia.
Lista została posłana do biura Kalifornijskiego Sekretariatu Stanu dla sprawdzenia, które z tych słów nie jest zastrzeżone. Urząd zaaprobował tylko jedno - Atari.
Stare logo Atari
Mając nazwę, Bushnell i Dabney stworzyli znak firmowy stanowiący stylizowane połączenie liter: S od Syzygy i A - od Atari. Był on w użyciu, dopóki Atari nie zaczęło odnosić znaczących sukcesów. Zwrócono się wówczas do agencji reklamowej, która przygotowała obecny, znany wszystkim znak firmowy i handlowy Atari (rys. 2). Powstał on z wystylizowanej litery A, choć wśród Atarowców całego świata powszechnie pojmowany jest jako symbol góry Fudżi.

W 1974 roku Atari wypuściło domową wersję swojego pierwszego hitu - PONG-a. Aparacik natychmiast zyskał popularność i w 1975 roku wartość jego sprzedaży sięgnęła czterdziestu milionów dolarów.
W 1976 roku Atari zaczęło mieć trudności w związku z pojawieniem się licznej konkurencji, toteż Dabney i Bushnell postanowili sprzedać przedsiębiorstwo gigantowi przemysłu rozrywkowego - koncernowi Warner Communications Company. Za firmę, w którą początkowo włożyli po sto dolarów, wspólnicy otrzymali równo dwadzieścia osiem milionów! Mimo sprzedaży firmy, Nolan Bushnell pozostał osobą mającą wielki wpływ na zarządzanie nową filią Warner Bros.
W 1977 roku Atari wyprodukowało pierwszą w świecie, programowalną maszynkę do gier telewizyjnych - Atari 2600 VCS (Video Computer System). W tym czasie wszystkie inne automaty tego typu oferowały tylko jedną lub dwie gry wbudowane na stałe, tak jak słynny PONG Dabneya i Bushnella. Atari 2600 było pierwszym urządzeniem umożliwiającym użycie cartridge'ów i zabawę wieloma zupełnie różnymi grami. Wartość rocznej sprzedaży zabawki osiągnęła sto dwadzieścia milionów dolarów.
Konsola do gier Atari 2600
Dzięki udzielaniu licencji i przystosowaniu do potrzeb VCS najbardziej wziętych tytułów ze stacjonarnych automatów do gier, Atari 2600, które ma dziś ponad szesnaście lat, zostało do końca lat osiemdziesiątych sprzedane w ilości ponad czterdziestu milionów sztuk. Jest to liczba znacznie wyższa, niż ilość sprzedanych w tym samym czasie innych maszynek podobnego przeznaczenia. Jeszcze w roku 1988 sprzedano ich ponad milion, a od roku 1991 pojawiły się liczniej w Polsce.
Do 1979 roku, dzięki produkcji gier komputerowych i cartridge'ów z grami, Atari stało się największym na świecie odbiorcą pamięci ROM. VCS stworzyło swoim istnieniem całą gałąź przemysłu i sieć sklepów z oprogramowaniem. Ocenia się, że w sumie sprzedano ponad sto pięćdziesiąt milionów sztuk cartridge'ów z grami dla Atari 2600.
W 1978 roku, gdy zyski Atari, mimo ogromnej popularności jego produktów, zaczęły spadać, Nolan Bushnell opuścił firmę i wkrótce założył niezależne przedsiębiorstwo. Axlon (bo tak nazywało się jego nowe cudo) zajęło się produkcją zrobotyzowanych zabawek, różnych elektronicznych gadżetów oraz, w późniejszych latach, akcesoriów i rozszerzeń do komputerów Atari. Po odejściu Bushnella na czele Atari stanął Ray Kassar, wyznaczony przez Warner Communications Company.

W drugiej połowie 1979 roku Atari po raz pierwszy zaprezentowało mikrokomputery serii 400 i 800. Zostały one zbudowane w oparciu o świetny mikroprocesor firmy MOS Technology - MOS 6502, i zostały wyposażone w układy scalone, których możliwości do dziś budzą uznanie fachowców. Scalaki te, to - oprócz samego mikroprocesora - układy: ANTIC (niemal w pełni programowalny i bardzo elastyczny procesor wizyjny) i POKEY (uniwersalny układ obsługi operacji we/wy, pozwalający m.in. na prowadzenie transmisji szeregowej z prędkością do 126 tysięcy bodów). Mikroprocesor taktowany był częstotliwością 1,79 MHz, komputery dysponowały paletą 128 kolorów i były produkowane w wersjach o różnej pojemności pamięci: od 16 do 48 kB. Pamięć ROM o pojemności 10 kB zawierała system operacyjny Atari OS revision A, opracowany i napisany przez programistę nazwiskiem Bili Wilkinson. Razem z komputerami podjęto produkcję m.in.: stacji dysków Atari 810 pracujących w systemie FM i pozwalających na zapis 90 kB danych na jednej stronie dyskietki (jest to znana wszystkim dzisiejszym Atarowcom "pojedyncza gęstość"; metodę zwiększenia gęstości zapisu - MFM - wprowadzono później), modemów 300 i 1200 bodów oraz przeróżnych innych akcesoriów. Różnice pomiędzy seriami 400 i 800 sprowadzały się do wyglądu zewnętrznego.
"Czterechsetka" miała mniejszą obudowę oraz tańszą (i gorszą) klawiaturę gumową, "osiemsetka" była wyposażona w profesjonalną i bardzo wygodną klawiaturę elektrycznych maszyn do pisania. Komputer Atari 800 z pamięcią 16 kB (wersja podstawowa) kosztował około 1300 dolarów USA.
W tym samym, mniej więcej, okresie nastąpiło "przebudzenie się" koncernu komputerowego International Business Machines, który wszedł na rynek komputerów domowych z żałosnym rupieciem bojowo zatytułowanym "Personal Computer". Był to bezpośredni przodek IBM PC/XT. Niesłychana kariera tego komputera dowodzi jasno, że pod dobrą marką można wcisnąć ludziom wszystko.
W roku 1981 Atari stało się najszybciej rozwijającą się firmą elektroniczną w USA, a rynek gier video zdominowało w osiemdziesięciu procentach. Jeśli natomiast chodzi o komputery, to dla Atarł 400/800 opracowano nowy układ generowania koloru (GTIA) zwiększający ilość dostępnych trybów graficznych do przyzwoitej liczby szesnastu i oferujący paletę 256 kolorów oraz zlikwidowano większość błędów w ROM-ie komputera. Atari wyprodukowało również nową stację dysków - 815 pracującą w MFM i pozwalającą na uzyskiwanie podwójnej gęstości zapisu (180 kB).
W latach 1982-1983 wartość sprzedaży produktów firmy Atari sięgnęła dwóch miliardów dolarów, w tym okresie sprzedano ponad piętnaście milionów konsolek VCS. W tymże czasie Atari wypuściło nowy komputer: 1200 XL - praszczura serii XL i XE. Maszyna była kompatybilna "w dół" ze starymi Atari 400 i 800, ale pamięć RAM została w niej rozszerzona do 64 kB, a ROM - zawierająca nowy, poprawiony system operacyjny Atari OS revision B - do 16 kB. Okazał się on na tyle dobry, że - z mało istotnymi poprawkami - został przeniesiony do serii XE. Dla nowych komputerów przygotowano stację dysków Atari 1050 pracującą w systemie MFM (tak jak 815), ale pozwalającą uzyskać jedynie 130 kB na stronie dyskietki (rzadko dziś używane Medium Density - średnia gęstość). Ten "krok wstecz" w stosunku do stacji 815 tłumaczy się zbyt kiepską w owym okresie jakością dyskietek.

Rok 1983 był bardzo złym rokiem dla "starego" Atari. Właściciel, koncern Warner Communications Company, w efekcie m.in. wyprodukowania kilku niekasowych filmów, poniósł straty w wysokości ponad trzystu dziesięciu milionów dolarów, a konkurencja (w rodzaju Colecovision) zredukowała obecność Atari na rynku gier video do czterdziestu procent. W marcu 1983 roku Atari zmuszone było zwolnić 1700 swoich pracowników. Jeszcze w czerwcu 1983 zostały zaprezentowane komputery 1400 XL i 1400 XLD (wbudowana stacja dysków 1050) oraz moduł CP/M dla XL, ale nigdy nie podjęto produkcji w większych seriach. W przypadku modułu CP/M to może nawet lepiej, gdyż - jak wynika z dokumentacji firmy ICD - gdyby na Atari był CP/M, to nigdy nie powstałoby coś tak wspaniałego, jak SpartaDOS X. Wojna pomiędzy producentami sprzętu komputerowego nasiliła się po dużym sukcesie firmy Commodore, jakim były komputery Vic 20 (technologicznie o epokę do tyłu w stosunku do Atari 400, ale mocno tańsze) i wypuszczony wkrótce potem Commodore 64. W lipcu prezes Atari, Ray Kassar, zrezygnował ze swej funkcji, a we wrześniu kierownictwo firmy objął James J. Morgan, który w tym celu opuścił American Tobacco Industry (sic!). W tym okresie dochodowa dla Atari była jedynie produkcja stacjonarnych automatów do gier video.
Do listopada "wojna komputerowa" przyniosła klęskę firmie Texas Instruments, która wycofała się z rynku, oraz bankructwo paru innym koncernom (m.in. Osborne Computer Corporation). Atari zwolniło trzy tysiące pracowników, a straty za cały rok 1983 wyniosły ponad pięćset trzydzieści milionów dolarów. W ostatecznej desperacji zdecydowano wypuścić na rynek dwa nowe modele komputerów ośmiobitowych kompatybilnych z Atari 400/800. Były to Atari 600 XL i 800 XL. Mimo tego firma dalej ponosiła straty.

Pod koniec stycznia 1984 roku Jack Tramiel opuścił Commodore Business Machines - firmę, której początek sam dał 25 lat wcześniej, jako przedsiębiorstwu skupu, napraw i odsprzedaży starych, zepsutych maszyn do pisania. W odpowiednich kręgach mówiło się, że twórca komputera Commodore 64 i wielkiego, ocenianego na miliard dolarów czystego zysku, sukcesu CBM, opuścił swą firmę z powodu ostrego konfliktu w radzie nadzorczej przedsiębiorstwa.
Po odejściu z Commodore'a Jack Tramiel zniknął ze sceny na cztery miesiące i wielu sądziło, że jest już dostatecznie zmęczony (i bogaty), aby osiąść gdzieś w spokojnym miejscu. A tymczasem...
W czerwcu 1984 roku pozostało już tylko 1200 z sześciu tysięcy pracowników Atari i krążyły plotki o krojącej się sprzedaży firmy koncernowi Philips, który właśnie próbował wejść na rynek mikrokomputerów domowych. W tym też czasie na arenie dziejów ponownie zjawił się Jack Tramiel z nowo założonym przedsiębiorstwem nazwanym Tramiel Technologies Incorporated.
Ta właśnie firma w lipcu 1984 roku za blisko ćwierć miliarda dolarów zakupiła i wchłonęła Atari Computers - część firmy Atari Incorporated zajmującą się wytwarzaniem komputerów. Drugą część Atari Inc. - Atari Games - parającą się wysoce dochodową produkcją stacjonarnych automatów do gier video, pozostawiono koncernowi Warnera (proszę uważnie rozejrzeć się po polskich salonach gier -znaczna część automatów nosi znajomy znak, ale to nie jest TO Atari).
W listopadzie 1984 roku Jack Tramiel urządził konferencję prasową, celem zawiadomienia o powstaniu nowego koncernu. Dziennikarzom oświadczył: "Chcę zgnieść Commodore'a" oraz po raz pierwszy wygłosił swe credo - "Biznes jest wojnę". W firmie został zaprowadzony nowy porządek, a slogan reklamowy "Power without the price" potraktowano nader dosłownie: z pięćdziesięciu budynków, jakie Atari Computers dzierżawiło w USA, Atari Corporation zwolniła czterdzieści siedem. Z brytyjskiego oddziału - Atari United Kingdom, zatrudniającego jeszcze stu pracowników - zwolniono osiemdziesiąt osób.
Kroki te, choć radykalne, były konieczne, gdyż kondycja finansowa Atari była bardzo zła. Nowe przedsiębiorstwo potrzebowało pieniędzy, niemniej egzystencję zaczęło od redukcji cen. Cena Atari 800 XL została obniżona do stu dziewiętnastu dolarów, dzięki czemu komputer ten stał się jedną z najlepiej sprzedających się maszyn tego typu w grudniu 1984 roku. Na rok następny zapowiedziany został nowoczesny komputer domowy, co jednak zostało potraktowane jako pusta obiecanka. Widać, ani dotychczasowe sukcesy Tramiela, ani fakt przejścia wraz z nim wielu specjalistów ze starej firmy, którzy nowych szefów Commodore mieli w tzw. głębokim poważaniu, nie dały nikomu do myślenia.

Jednak już w styczniu 1985 roku na targach CES w Las Vegas zaprezentowano nowe modele komputerów Atari. Dwa pierwsze, to doskonale znane w naszym kraju komputery Atari 65 XE i 130 XE. Zostały one zbudowane na bazie bardzo udanego 800 XL, z którym są kompatybilne do tego stopnia, że z punktu widzenia użytkownika różnią się wyłącznie nowocześnie zaprojektowaną obudową. Zapowiedziano również Atari 260 XE i laptop-XE, jednak po analizie rynku i kosztów wytwarzania, produkcji nie podjęto. Była to decyzja ze wszech miar słuszna, co potwierdziły doświadczenia konkurencji (całkowita klapa laptopa Commodore 64SX).
Ale największą sensacją były nowoczesne, szesnastobitowe komputery Atari 260 ST i 520 ST. Były to całkowicie nowe maszyny, zbudowane w oparciu o mikroprocesor Motorola 68000 taktowany częstotliwością 8 MHz. Wyposażono je w - odpowiednio - 256 lub 512 kB pamięci RAM, a układy wizyjne pozwalały wygenerować obraz o rozdzielczości do 640*400 pikseli w trybie mono, 640*200 w 4 kolorach z palety 512 lub 320*200 w 16 kolorach z palety 512. System operacyjny, zwanyTOS (Tramiel Operating System) - będący twórczym rozwinięciem systemu XENIX - opracowano w Atari, natomiast interfejs użytkownika. (GEM) powstał w firmie Digital Research, która zdążyła przejść w tym czasie drogę równie długą, co Atari. Produkcja ruszyła zaledwie w sześć miesięcy po objęciu kierownictwa firmy przez Jacka Tramiela. Atari ST były sprzedawane w zestawie z monitorem kolorowym i stacją dysków (oraz, oczywiście, myszką) za cenę porównywalną z ówczesną ceną zbliżonego zestawu Commodore 64. To właśnie był przepis Jacka Tramiela na "zgniecenie Commodore'a".
Nieomal by się to udało. Zadufana w sobie Commodore "wpuściła się" bowiem na dodatek w . produkcję i promocję ośmiobitowych Commodore 16,116 i +4. W zamierzeniach firmy miały one zastąpić Commodore'a 64, jednak 16 kB pamięci w C16 i C116, system operacyjny niezgodny z systemem C64 oraz, co już zupełnie zadziwiające, kompletnie inne gniazda dla urządzeń zewnętrznych -spowodowały, że koncern znalazł się na skraju bankructwa. Aby zminimalizować straty wyprze-dawano nieszczęsne C16,116 i +4 po 10 (słownie: dziesięć) dolarów za sztukę i ograniczano do minimum powierzchnię wystawową na różnych imprezach handlowych. Tę nauczkę Commodore zapamiętała na długo: uratowała ich (a i to nie od razu) dopiero Ami-ga, którą koncern, mając nóż na gardle, podkupił nie komu innemu tylko... firmie Atari. Był to krok rozpaczliwy, ale - jak widać - skuteczny. Komputer ten musiał jeszcze przejść długą, solidną ewolucję, pierwsza bowiem zaprezentowana przez CBM Amiga była, mimo ogólnie niezłych możliwości, zupełnym szmelcem, a to z powodu rojącego się od błędów, naprędce sprokurowanego systemu operacyjnego.
Mimo wprowadzenia serii ST, linia ośmiobitowa była przez Atari kontynuowana (Atari 800 XL zostało nawet nagrodzone w Wielkiej Brytanii jako mikrokomputer domowy roku 1985). Obok komputerów projektowano i wytwarzano różne peryferia do XL/XE. I tak: w 1986 roku wypuszczono na rynek magnetofon XC-11, który zastąpił przeznaczony (wzorniczo) dla serii XL, model 1010. Mimo niezłej, jak na magnetofon, jakości, XC-11 został szybko zastąpiony przez znacznie gorszy (i znacznie tańszy) XC-12. Magnetofony XCA-12 i CA-12 są niczym innym, jak modelami XC-12 wyprodukowanymi przez firmę LDW (pod znakiem handlowym California Access). W latach 1987-1989 zaprezentowano dwie nowe stacje do Atari XL/XE o pojemności 360 kB. Modele te, to znana w Polsce XF-551 oraz wypuszczona w niewielkiej serii, jako zestaw do samodzielnego montażu (!) - 3,5 calowa XF-35. W tymże okresie powstało urządzenie łączące w sobie funkcje interfejsu drukarki Centronics oraz sterownika 80-kolumnowego monitora - XEP80. Nadto opracowano dwie drukarki XMM801 i XDM801. Listę ważniejszych gadżetów zamyka modem 1200 bodów Atari SX-212 przystosowany zarówno do serii XL/XE, jak i do ST.
Atari ST, od chwili swej promocji, zrobiło niezłą karierę i przez kilka lat z rzędu regularnie zgarniało pierwsze miejsca w rankingach przeróżnych typów komputerów.
Niestety, ten sukces (ogromna popularność w Europie, w tym zdominowanie niemal całych Niemiec) spowodował, że Atari straciło nieco na dynamice i zaczęło z wolna spoczywać na laurach...

Brak komentarzy: